UWAGA: od lutego, bez zapowiedzi, zmieniono regulaminy sklepów i w większości wskazano innego właściciela: Michun Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie przy ul. Stanisława Moniuszki 1A o numerze NIP 5252797058, REGON 383997999, KRS 0000797270. Sklep stał się polski, co nie zmienia pozostałych zastrzeżeń poniżej. Co więcej, ta zmiana wydaje mi się podejrzana, maskuje wcześniejszą działalność i wskazuje na powiązania firm.
Jak pisze o sobie: "wykonuje usługi, pośredniczy i pomaga w zakresie organizowania zakupu" - czyli jest pośrednikiem, a nie sprzedawcą!
Regulamin wskazuje na pośrednictwo w sprowadzeniu butów z innych krajów: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Holandia, Hong Kong, Tajwan, Chiny, Turcja, Japonia. Ponadto okres realizacji zamówienia może wynosić nawet 45 dni roboczych. Od razu mi się to nie podobało, bo to typowe dla dropshippingu.
Co to znaczy dropshipping? Sklep dropshippingowy nie ma swojego magazynu, a towar wysyłany jest bezpośrednio od dostawcy, często z Chin. Jest pośrednikiem, który dodaje swoje dość wysokie marże do ceny towaru, jakiego w ogóle nie widzi i nie kontroluje. Co więcej, jako pośrednik nie będzie zainteresowany reklamacjami ani zwrotami. I regulamin też na to wskazuje: przyczyny reklamacji zostały ograniczone do kilku punktów, a zwroty możliwe tylko "po wcześniejszym kontakcie z naszą firmą". Jak nie będzie kontaktu - nie będzie zwrotu. Bo to tylko pośrednik, który "pomaga". Reklamacje? "W przypadku chęci reklamacji towaru należy go odesłać na adres sprzedawcy zagranicznego. W celu otrzymania adresu należy przesłać informację". Oczywiście na własny koszt. Zgadnijcie, gdzie będzie ten sprzedawca zagraniczny? Zwykle w Chinach, a nie w Londynie!
A skąd moje przekonanie i opinia? Otóż na allegro Diotly prowadziło jakiś czas sklep. W archiwum można znaleźć stare opinie klientów, którzy żalą się, że towar szedł z Chin, bez pudełka, że lepiej było kupić na Aliexpress.
Bo na Aliexpress można kupić buty sportowe. Co więcej, Aliexpress walczy aktywnie z podróbkami, jest ich mniej niż kiedyś. Na ich platformie można znaleźć sklepy handlujące znanymi markami jak Fila, Nike, Adidas. To mogą być buty szyte na tamten rynek. Mimo kontroli, nadal mogą jeszcze funkcjonować sklepy sprzedające towar niepewnego pochodzenia, ale taniej. Szczególnie w przypadku adidasa jest widoczna olbrzymia różnica: adidasy oryginalnego sklepu są tam chyba droższe niż u nas albo bardzo podobne. Może dlatego niektórzy sprzedawcy pokątnie proponują katalogi podróbek, sprzedawanych poza Ali.
Zamiast więc kupować u pośrednika, czyli nie w sklepie u właściciela towaru w pełnym tego słowa znaczeniu, lepiej już ponieść to samo ryzyko, kupić w Chinach samej/samemu i wybrać sklep pewniejszy. Bo ryzyko zakupu nieoryginalnego towaru w Chinach istnieje, może też coś nie pasować, a koszty zwrotu w obu wypadkach i tak są duże, trwa to długo i lepiej chyba komuś buty odsprzedać niż się męczyć ze zwrotem.
Poniżej znajdziecie przykładowe oferty. Z góry zastrzegam, że jeszcze sama nie kupowałam tam butów. Klikając poniżej obrazki, przeniesiecie się do Aliexpress, co umożliwia porównanie ceny; sądzę, że będą zbliżone ceną do ww. stron. Aliexpress zapewnia zwrot pieniędzy w przypadku braku dostawy, a wielokrotnie przekonałam się, że także w przypadku wadliwych produktów. Na Aliexpress można kupować za złotówki, wystarczy zmienić walutę. Płatność możliwa jest przelewem lub kartą. Wysyłka jest gwarantowana, jest śledzenie, na tym etapie reklamacja działa. Są też opinie innych klientów, które warto poznać, by uniknąć wpadki.
Jesteście sklepem HarateHarate.pl jest już pozew zbiorowy nie odpuszcze sprawa na policji
OdpowiedzUsuń